kino

Kina, a Opery, które odeszły do lamusa

Teatry stały się elitarnymi miejscami propagowania kultury. Chętnych jest coraz mniej (szczególnie jeśli idzie o stałych klientów. Bo przecież od czasu do czasu każdy do teatru na coś się wybierze – szkolne wycieczki, wyjazdy pracownicze…), ceny coraz wyższe, repertuar coraz bardziej zróżnicowany (by każdy znalazł coś dla siebie).

Opery praktycznie odeszły w zapomnienie. Jeszcze tylko kina zostały jakąś ostoją i symbolem współczesnego życia kulturalnego Polaków – bilety nie są drogie, repertuar mało ambitny (szczególnie w kinach sieciowych, a nie studyjnych. W studyjnych mamy filmy ambitne, ale przeważnie szalenie nudne), znów każdy znajdzie coś dla siebie – szczególnie ci średniacy. Ale zdarzają się i takie i dni i takie filmy, na które nikt nie chce pójść i kina świecą pustkami. Dlaczego? No bo repertuar, no bo pora, no bo zimno, bo nie ma czasu, bo nie ma z kim.

Na co do kina?

Często słychać: „A ten film może być dobry, ale nie na tyle, żeby iść na niego do kina. Poczekam aż będzie w Internecie”. No właśnie – Internet. Wielka skarbnica wszystkiego. Praktycznie nie ma możliwości, żeby nie znaleźć tam poszukiwanego filmu. Początkowo nie będzie on w doskonałej jakości (bo użytkownicy wrzucają filmy nagrywane telefonem lub prywatnymi kamerami w kinie), ale będzie. A z czasem (a wcale nie trzeba tak długo czekać) pojawiają się już lepsze wersje – oryginalne, z napisami, z lektorem, z dubbingiem. Tylko poszukać! I wtedy mamy – darmowy film, obejrzany w zaciszu domowym (bez wychodzenia na zimno, bez specjalnego szykowania się, bez ograniczeń czasowych). Możemy przerwać i iść zrobić herbatę, a film poczeka. Tylko, że brakuje niestety tego kinowego klimatu – tej przyciemnionej sali, dużego ekranu, odpowiedniej głośności. I tych ludzi dookoła, którzy z równie zapartym tchem śledzą akcję, wybuchają śmiechem i wzruszają się w tych samych momentach, co ty. Dlatego czasem warto się zmobilizować, wyszykować, wybrać film z repertuaru, kupić bilet i pójść do kina.